24 maja 2013

Drogowa obsesja

Białostockie obwodnice zaczynają budzić emocje. Mieszkańcy Zielonych wzgórz zapewne w jakimś stopniu zdawali już sobie sprawę z tego, że ogromne przestrzenie otaczające aleję Niepodległości zostały tam pomyślane by można było w przyszłości tę drogę rozbudować. Nikt chyba jednak w to nie wierzył, gdyż ruch na tej drodze jest niewielki i taka, jaka jest - jeden pas w każdą stronę - w zupełności wystarcza wszystkim. Plany magistratu zakładają jednak włączenie jej w wielki projekt obwodnic. I tutaj wśród mieszkańców okolicznych domów i bloków powinno pojawić się powszechne przerażenie.

Oto co za kilka lat ma się wydarzyć: spokojna ulica w środku osiedla najpierw zmieni się w ogromny plac budowy, by potem przeobrazić się w głośnego, betonowego, śmierdzącego i brzydkiego potwora. Potwór ten przegryzie się w obie strony, łącząc Zielone Wzgórza  z Nowym Miastem, jak i z Trasą Generalską. Upstrzony zostanie dwupoziomowymi skrzyżowaniami, które za zadanie mają nie spowalniać ruchu tych, którzy chcą jak najszybciej objechać miasto.

Proszę to sobie wyobrazić - na skrzyżowaniu zupełnie spokojnych, wręcz sennych ulic - al. Niepodległości o raz ul. Wrocławskiej (na zdjęciu obok) - wyrośnie wielkie, dwupoziomowe skrzyżowanie (jedno z serii mających się znajdować na tej trasie). Sąsiadować będzie z osiedlowym supermarketem, pobliskimi domkami (tymi, które nie zostaną wyburzone, by zrobić miejsce zaplanowanej trasie), blokami i kaplicą. Na dole skrzyżowania otrzymamy więc zapewne sporą sygnalizację świetlną (w tym miejscu obecnie nie ma żadnej, bo nie jest potrzebna), na górze - samochody jadące z prędkością 70km/h (w praktyce pewnie znacznie wyższą). Dwupasmowa w obu kierunkach droga robi bardzo dużo hałasu, ale na szczęście znaleziono na to świetny sposób - ekrany dźwiękochłonne. Zapewne więc na całej długości al. Niepodległości, pod oknami bloków wyrośnie tunel o ścianach z tych ekranów. Tunel utrudniający przedostanie się pieszych na drugą stronę ulicy, tunel niebezpieczny dla ptaków (których jest w tu mnóstwo, co, jako mieszkaniec osiedla, obserwuję na własne oczy), tunel szpecący okolicę i wcale nie rozwiązujący problemu hałasu, który i tak nieść się będzie w obie strony.

Skąd to przekonanie o hałasie? Stąd, że obwodnicą nie pojadą tylko zwykłe auta. "Z konieczności będzie z niej korzystać również ruch tranzytowy", co oznacza pędzące nią tiry, a je już nie tak łatwo wygłuszyć. To tylko doraźne problemy, które rzucają się w oczy w pierwszej chwili. O społecznych reperkusjach umieszczania obwodnic w środku osiedla nikt nie pomyślał.

W tej chwili przedostać się przez al. Niepodległości można niemal w każdym miejscu. Jest tam bezpiecznie, bo ruch jest niewielki, a widoczność świetna. Poza tym otacza ją spora, zielona przestrzeń, która daje nieco wytchnienia w betonowej dżungli jaką tworzą bloki osiedla. Wybudowanie tam nowoczesnego ciągu komunikacyjnego, najprawdopodobniej otoczonego ekranami dźwiękochłonnymi stworzy barierę trudną do pokonania. Osiedle zostanie podzielone na dwie części. Okoliczni mieszkańcy doskonale wiedzą co oznacza taka bariera, bo jak dotąd analogiczną stanowią znajdujące się za ulicą Szkolną tory kolejowe. Lokalny świat dzieli się na przestrzeń "osiedla" i przestrzeń "za torami" i trudno zaprzeczyć, że to drugie określenie jest nieco piętnujące. Kolejna część osiedla zostanie odgrodzona, co może wpłynąć niekorzystnie na bezpieczeństwo w tym rejonie. Osiedlowa komunikacja będzie utrudniona, co sprzyja podziałom.

Zielone Wzgórza, Leśna Dolina i Słoneczny Stok nie bez kozery są nazywane "sypialniami" Białegostoku. Wystarczy przespacerować się aleją Niepodległości, by zrozumieć, że spokój i leniwa atmosfera osiedlowego życia jest nieodłączną częścią tego rejonu. Rozprucie osiedla komunikacyjnym monstrum z pewnością zabierze część z tego spokoju.

Piszę głównie o Zielonych Wzgórzach, ale zachodnia obwodnica to o wiele więcej. Wszak trasa ta ma przebiegać pod oknami mieszkańców bloków na Nowym Mieście - w rejonie gdzie ulice Pułaskiego i Rzymowskiego dochodzą do Paderewskiego.  Biegnie równolegle do ul. Starosielce, przy której stoją domy. Z drugiej strony - przez środek osiedla domów jednorodzinnych pomiędzy Wrocławską a Popiełuszki - tam miejsca jest tak mało, że miasto będzie musiało wykupić niektóre działki i rozpychać się z drogą pomiędzy tymi, które pozostaną. Zresztą mieszkańcy Leśnej Doliny też "oberwą" - droga rozetnie osiedle na dwie części, tworząc między blokami kolejnej białostockiej sypialni hałaśliwą, brzydką barierę.

Miejscy urzędnicy, w tym prezydent, zdają się nie dostrzegać, że miasto to nie tylko drogi. Te budowane są w ostatnich latach na potęgę. To wspaniale, że sieć dróg miasta jest wciąż modernizowana, ale potrzeba do tego pewnej wrażliwości na to, gdzie i w jaki sposób się te drogi planuje. Obwodnica z definicji powinna pomóc natężonemu ruchowi omijać miasto i nie uprzykrzać ludziom życia - umieszczanie jej na otaczających miasto osiedlach wprowadza ten ruch do miasta, wyprowadzając go jedynie z centrum i uprzykrzając życie mieszkańców przedmieść. Rozmach, z jakim prezydent i jego zespół planują kolejne inwestycje może sprawiać wrażenie szczególnie mężnej walki o interes miasta - setki milionów złotych wyłożone na poprawę komunikacji na każdym zrobią wrażenie, podobnie chwalenie się dwupoziomowymi skrzyżowaniami. Jednak pieniądze te można wydać o wiele lepiej, zaś raz popełnionych błędów nie sposób już cofnąć.  Umieszczenie obwodnic na Białostockich osiedlach oznacza dla nich wyrok na całe dekady, gdyż obwodnica z prawdziwego zdarzenia, która pozwoliłaby faktycznie ominąć całe miasto nie jest sprecyzowana w żadnym relatywnie nieodległym czasowo planie.

Miasto to przede wszystkim jego mieszkańcy. Jeśli godzimy w przestrzeń, w której funkcjonują na co dzień, działamy przeciw nim. Jeśli jednak zrujnujemy odrobinę spokoju, do którego uciekają od zgiełku centrum - wtedy wyrządzamy im jeszcze większą krzywdę. Czasami być może trudno to dostrzec z urzędniczego fotela. Potrzeba więc odrobiny empatii i dialogu, choćby w postaci konsultacji społecznych. Najwyraźniej nie możemy się spodziewać, że zainicjują je przejęci wielkimi planami urzędnicy, może więc powinniśmy się ich domagać sami. I prędko działać w obronie własnego świętego spokoju, zanim obudzimy się przy dźwiękach wielkich ciężarówek pędzących pod naszymi oknami. Idę o zakład, że mieszkańcy paru innych białostockich osiedli mogą potwierdzić te słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz