26 marca 2012

Subsignal - Touchstones [2011]

Lista utworów:

1. Feeding Utopia
2. My Sanctuary
3. Echoes In Eternity
4. The Size Of Light On Earth
5. As Dreams Are Made On
6. Wingless
7. Finisterre
8. The Essence Called Mind
9. The Lifespan Of A Glimpse
10. Embers - Part 1: Your Secret Is Safe With Me
11. Touchstones
12. Con Todas Las Palabras






     To bardzo przyjemne uczucie – wiązać duże nadzieje z zapowiedzianym albumem i po miesiącach niecierpliwego oczekiwania otrzymać nawet więcej, niż się oczekiwało. Ubiegły rok przyniósł być może wiele rozczarowań, jednak właśnie dzięki Touchstones nie sposób oceniać go negatywnie. Subsignal zdecydowanie należy się za ten krążek kilka słów pochwały. 
     Touchstones zawiera dwanaście utworów, które łącznie trwają ponad 75 minut. Materiał jest równy, album brzmi spójnie (choć nie jest konceptem) i – co najważniejsze – nie dłuży się nawet odrobinę. Początkowo może być trudno zapoznać się z takim ogromem muzyki – a jest tu wszystko, od monumentalnych riffów po lekkie i melodyjne refreny – materiał jednak nie broni i nie barykaduje się przed nami, album zdecydowanie nie należy do kategorii tych progresywnych potworów, do których bez anielskiej cierpliwości i łomu nie sposób się dobrać. Touchstones to dzieło raczej przystępne dla każdego, kto na co dzień gustuje w progresywnym graniu.
     Przeważają kompozycje o formie niemal piosenkowej – są więc wyraźne zwrotki, refreny, wszystko upstrzone krótszymi i dłuższymi przejściami, solówkami, tu i ówdzie ostrzejszym riffem. Otwierający płytę Feeding Utopia jest wręcz przebojowy, z kolei ostrego wejścia w Echos in Eternity nie powstydziłby się chyba żaden hard-rockowy zespół. Niektóre motywy po zaledwie kilku przesłuchaniach zaczynają nucić się same, są jednak i takie, w których harmonie wokalne potrafią nieźle zdezorientować. As Dreams Are Made On przynosi refren z krótkimi, urywanymi sylabami, z kolei The Lifespan Of A Glimpse to piękny duet (Arno Menses śpiewa tam z Isabel Flössel – obawiałem się tego połączenia, ale okazało się, że zupełnie bezpodstawnie – efekt jest naprawdę znakomity). Dalej jest jeszcze ciekawiej - Embers - Part I: Your Secret Is Safe With Me stanowi pierwszą część trylogii, którą zespół ma zamiar kontynuować na kolejnym albumie – kompozycja jest niesamowicie delikatna, oczarowuje pięknymi partiami fortepianu. Następujący po nim utwór tytułowy również zaczyna się niepozornie - dość oszczędną partią oboju – by po chwili uderzyć monumentalnym riffem ( który może przywoływać skojarzenia z Paramount Sieges Even). Kompozycja trwa jedenaście minut i jest chyba najbardziej spektakularnym elementem albumu, zaś tego, czego swoim głosem dokonuje Arno Menses w zakończeniu nie da się opisać – to trzeba usłyszeć. Po takiej dawce emocji należy nam się chwila wytchnienia, album zamyka więc optymistyczny Con Todas Las Palabras.
     Względem poprzedniego albumu trzeba zauważyć kilka zmian. Przede wszystkim zespół gra „gęściej”. Wciąż w muzyce Subsignal jest wiele przestrzeni, daleko im także do prog-metalowego przekombinowania, niemniej jednak dzieje się tu znacznie więcej, a do pracy jaką muszą wykonać wszyscy muzycy należy dorzucić dodatkową warstwę w postaci smyczkowego tria, które odpowiada wprawdzie głównie za tło, ale trudno sobie bez niego wyobrazić ten album. Postępy w grze zrobił także Roel van Helden, którego jest tu po prostu o wiele więcej niż na debiucie, a jego perkusyjne partie stały się naprawdę niebanalne. Z gitarowymi popisami niezawodnego Markusa Steffena  świetnie współgra duży wkład klawiszowca - Davida Bertoka (panowie podzielili się materiałem również w inny sposób – Bertok jest odpowiedzialny za kilka tekstów na płycie, za resztę nadal odpowiada Steffen), zaś niekwestionowaną klasą jest wokal Arno Mensesa. W kompozycjach zawartych na Touchstones często można usłyszeć patenty proste, o niemal popowej lekkości, ale nawet za nimi kryje się zwykle coś więcej. Zespół zdaje się nie zważać na to co muzyce progresywnej pasuje czy przystoi – wykorzystuje przeróżne pomysły według własnego uznania uzyskując za każdym razem znakomity efekt.
     Touchstones to album świetnie wyważony, jednocześnie interesujący i zróżnicowany, ale pozbawiony pretensjonalności i tendencji do przesady, towarzyszącej nieodłącznie progresywnej muzyce. Kompozycyjny i wykonawczy kunszt oraz profesjonalna produkcja to jednak nie koniec jego zalet. Zespołowi udaje się tu jeszcze jedna, niełatwa sztuka – wiele jest w tej muzyce optymizmu, jasnych i ciepłych barw – i to z zachowaniem pewnej artystycznej szczerości i autentyczności – a to czyni ten album tym bardziej wyjątkowym i wartościowym, nie tylko na tle prog-rockowej sceny. W moim prywatnym rankingu ubiegłorocznych wydawnictw stawiam ten album na samym szczycie, ex aequo z Road Salt Two Pain of Salvation; uważam, że drugą płytę Subsignal powinien usłyszeć każdy szanujący się fan ambitnego rockowego grania – naprawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz